Chciałbym podzielić się nietypowym dylematem i sprawdzić, czy ktoś miał podobne rozterki. Ostatnio zostałem poproszony o bycie ojcem chrzestnym dziecka mojego kumpla: z jednej strony to piękne wyróżnienie i wiadomo – dziecku się „nie odmawia”. Z drugiej strony, nie jesteśmy najbliższą rodziną ani przyjaciółmi w klasycznym tego słowa znaczeniu. On traktuje mnie jako przyjaciela, a ja w sumie jak dobrego kumpla, jednak w życiu nie ma miejsca...